Miniaturowy rozpuszczalny czujnik został opracowany przez zespół prof. Johna A. Rogersa z University of Illinois w Urbana-Champaign. Mierząc temperaturę i ciśnienie wewnątrz mózgu, ma pomóc neurochirurgom w leczeniu ofiar urazów mózgu. Dotychczas czujniki podłączane przewodowo do zewnętrznego monitora trzeba było wprowadzać operacyjnie, co wiązało się z plątaniną kabli oraz powstawaniem otwartych ran grożących infekcją. Usuwanie kabli także było inwazyjną czynnością. Nowe urządzenie przekazuje dane bezprzewodowo, a później znika bez śladu. Zbudowane z krzemu i polimeru ma 1 mm długości i 0,1 mm szerokości. Tak małe ilości krzemu i polimeru nie powodują szkodliwych następstw i są z łatwością usuwane przez organizm.
Czujnik pozwala mierzyć drobne zmiany oporności elektrycznej związane ze zmianami ciśnienia i temperatury wewnątrz mózgu, po czym transmituje wyniki za pomocą fal radiowych do zewnętrznego odbiornika. Badania przeprowadzone na szczurach wykazały, że bezprzewodowy czujnik dorównuje przewodowym, jeśli chodzi o dokładność, przestaje działać mniej więcej po tygodniu, a znika po trzech miesiącach. Według prof. Rogersa podobne urządzenia mogłyby monitorować również inne aspekty działania mózgu, a także innych narządów. Zdaniem ekspertów technologia mogłaby trafić do praktyki klinicznej w ciągu 5-10 lat. Wcześniej zespół prof. Rogersa opracował m.in. giętkie implanty wspomagające pracę serca królika jak rozrusznik lub wykorzystujące bicie serca do zasilania innych implantów. (kk)
(http://naukawpolsce.pap.pl/, 20.01.2016)